piątek, 30 marca 2012

ShivShakti

ja jeszcze z wiosną się rozkręcę,
ja jeszcze z wiosną się roztańczę!
Osiecka

proces oczyszczania trwa nader intensywnie.
rozbijam tyle schematów, tyle nawyków, tyle blokad...
pfff!
blokada czakry gardła nadal usilnie się mnie trzyma, jednak zaczyna powoluteńku pracować.
czuję, że w końcu chcę krzyczeć.
czuję, że chcę mówić.
czuję, że czas puścić to wszystko.
emocji sporo się z tego narobiło.
kotłują, buzują, rujnują, wariują.
dzieją się mocno.
poczułam, że już czas.
od kilku dni dusiłam się już, w ciele swoim, w niewyrażoności siebie.

z radością największą udałam się na ShivShakti Dance - taneczną ceremonię oczyszczającą.
intencja o tym, co we mnie teraz tak mocno silne.
intencja wyrównania męskości i kobiecości w nas,
intencja obudzenia męskich serc i odblokowania kobiecej seksualności.
czyli intencja, która jest we mnie mocno obecna każdego dnia.
z rozkoszą się jej oddałam.

Krąg, śpiew, mantry, taniec, dotyk, OM, ...
energia kobiet - tak namacalnie się odradzająca,
energia męskich serc - spokojem nadchodząca.

Krąg, w którym lewa dłoń kobiet spoczywa na Joni, a prawa dłoń, na dłoni kobiety siedzącej obok.
wewnątrz kobiecego Kręgu przytulenie męskich serc.
śpiew, taki mocny prawdziwy śpiew pogańskiej mantry.
śpiew, który tak bardzo otwiera, który płynie, który zmienia się z każdą minutą.
leczniczy Krąg.
wzruszyłam się wtedy - łzą i uśmiechem.

taniec, w Kręgu, z dźwiękami naszych ciał, z bliskością spojrzeń, z energią wymiany.
bliskość, dotyk, intymność.
radość bliskości, radość gestu, radość pocałunku.

KRĄG.
siła Kręgu, rozpęd jego energii, współdziałanie, współistnienie.

oby Krąg pochłonął nas już bez reszty.


potrzebowałam puścić ciało, rozpuścić emocje.
zatraciłam się w dźwiękach, w ruchu, w sobie, w wypuszczaniu, rozpuszczaniu, wytrącaniu i wybuchaniu. 
boskości szamańskich dźwięków i obecności dualistycznych energii.
chwilami i gardło puszczało, krzyki w tańcu czarownym,
jęki westchnień, radość w niebo wystrzelona.

budzi się Moc.

*

i po raz kolejny dotykam tego, jak bardzo płeć nie ma znaczenia. 
jak bardzo zacierają się te granice. 
jak traci sens nazewnictwo kobieta/mężczyzna. 

uświadomiłam sobie też, kiedy w ogóle nie czuję tego podziału.

wtedy kiedy mężczyźni obok mają otwarte serce,
a kobiety odblokowaną seksualność. 

♥ ♥ ♥

środa, 28 marca 2012

KATHARSIS


Pisałam sobie dziś. Piszę i piszę. Aż docieram do zdania, w którym moje palce układają litery w kształt słów: WRACAM DO ŁONA MATKI.
Nie myśli się we mnie. Się czuje.
Nie czuje się słowami. Myśli się czuciem.
Myśli się ślą, ślą się sercem w przestrzeń czułości, czułością mkną w opór myśli, czuciem ściele się posłanie życia, miłością się śnią sny łagodności.... ŻYCIE JEST.

Tak czy inaczej.
JESTEM.
I to jest dopiero MOC. 

Czujecie?
Byt.
Istnienie.
OBECNOŚĆ.

Wracam do łona matki.
Wracam. Łono. Matka.
Matka biologiczna. Matka Ziemia. Matka Natura. Matka. Mat-ka. MaTkA. 
Łono. ŁO-NO.
Powrót. Po-wrót. Do wrót. Po-wrót.

Pachamama.

Plik:Pachamama.gif

Rodzi mnie na nowo.

Połknęła mnie Magią Autosugestii.
Zdezintegrowała osobowość.
Rozbraja kolejne lęki.
Odrzuca uwarunkowania kulturowe.
RODZI MNIE NA NOWO.

Z zewnętrza jest jęk, jest ból, jest krzyk. Jest rozrywanie umysłu na strzępy, jest wycie z bólu serca, są zapuchnięte od łez oczy, jest lawina (po)żaru mocy, jest gniewność, jest złość, jest wybuch niekontrolowany. 

Wewnątrz jest spokój uśmiechu – świadomością uwalniania i światłości.
Cierpienie jest pustką, to tylko wierzchnia warstwa, pod którą zawsze jest piękno.
Przebijając się przez cierpienie widzisz (czujesz) już tylko Światło
Czyste światło. 
Nie ma nic więcej, nie ma nic dalej.

Z takim poczuciem bezpieczeństwa wypluwa mnie Łono na nowo.
Z mocą kreowania.
Z mocą Życia pośród plonów własnych marzeń.

Bo przecież cały ten ból jest tylko odrzucaniem kulturowych i własnych schematów. 
OCZYSZCZANIE.

A zatem będę krzyczeć wszem i wobec, w milczeniu własnych ust, lecz energią swego ciała. Możliwość TOTALNEJ TRANSOFRMACJI !!!!!  To właśnie ona pozwala wciąż kochać, wierzyć, budować, rozkoszować się, śnić, marzyć, dotykać, całować, szeptać, budować, kreować, darować, ...!!! WOLNOŚĆ TRANSFORMACJI, WOLNOŚĆ CHAOSU, WOLNOŚĆ MIŁOŚCI.
oj taaaaak!

poniedziałek, 26 marca 2012

śmierć czy narodziny?


Pustelnią być.

Jesteś gotów przyjąć mnie z moją pustelnią?
Z zadumą w stronę drzew. Z radością w stronę nieba.
Z harmonią odwieczną - lecz w siebie zapatrzoną.
?

Egoizm czy może samospełnienie?
Czy samospełnienie to już egoizm?
Czy wyzwolenie?

Samotnia.
Czymże jesteś, jeśli nie spełnieniem?
Czy to brak...?
Brak umiejętności – współbycia?
Czy może prawdziwość samopoznania,
które poprowadzi za rękę.
Do wspólności?

WSPÓLNOŚĆ
czymże jesteś?
Jeśli nie jednością w różnorodności?
Jeśli nie pierwotnym instynktem spełnienia?

*

Pustelnią być.
Śmierć
czy Narodziny
-
współistnienia???

czwartek, 22 marca 2012

Ceremonia

od jakiegoś czasu, coraz bardziej świadomie i pewnie koncentruję swoją uwagę na obecnej we mnie energii seksualnej, małymi kroczkami próbując ją wyzwolić, odblokować, uzdrowić.
doszłam do takiego momentu, w którym nie mogę ruszyć dalej.
coś mnie blokuje, blokuje mocno.
jednocześnie powoli odkrywam, jak bardzo we mnie zamknięta jest czakra gardła.
zaczynam instynktownie łączyć te dwie rzeczy...

kilka dni temu, w święto Dakini, byłam na Ceremonii szałasu pary.
naprowadziłam swoje ciało i umysł m.in. na powyższy problem,
chciałam uzyskać odpowiedź - zobaczyć, poczuć, zrozumieć,
w czym tkwi sedno problemu.

wiecie co poczułam?
pojawił się we mnie wybuch całej energii seksualnej, zarówno tej nieuświadomionej, jak i uświadomionej wcześniej.
energia skupiła się głównie w podbrzuszu, oblała jednak całe moje ciało.
resztkami świadomości i skupienia udało mi się ją zatrzymać w sobie.
chciała się ze mnie wylać, rozpełznąć na wszystko dookoła,
ja wiedziałam jednak, że muszę ją spotkać, skonfrontować się z nią.

energia zaczęła krążyć, przedzierać się przeze mnie, wić się niczym wąż.
czułam każdy centymetr, po którym płynie.
jak przedostaje się przez moje ciało, jak płynie w górę, poprzez czakry,
jak chce 'uderzyć' do głowy i zalać tę świadomą część umysłu -
żeby puściły lęki i kontrola...

energia przepływała przeze mnie,
aż docierając do gardła - rozpryskiwała się.
rozmywała, znikała, było jej coraz mniej.
i tak kilkakrotnie - widziałam i czułam to zderzenie tej boskiej pełnej energii seksualnej
z totalną blokadą czakry gardła...
moje ciało zaczynało się wtedy niespokojnie wić,
zaczynałam się dusić, panikować,
brakowało mi powietrza.

mam nadzieję, że Ceremonia obudziła jednak we mnie nowe ścieżki do pracy z problemem.
z pewnością coś otworzyła, z pewnością coś we mnie puściło podczas Szałasu...
Ceremonia wciąż mocno we mnie tkwi. i jest to piękny stan.
zdecydowanie mniej myślę, a bardziej czuję, instynktownie skupiając się na obecności.

sobota, 10 marca 2012

" Na początku był seks "



kolejna słodka lektura na półkach Czarnej Owcy.
już 21 III :)


" Na początku był seks - Prehistoryczne źródła nowoczesnej seksualności "
Cacilda Jethá, Christopher Ryan 



dla niedowiarków i sceptyków. i głównych zainteresowanych. ;) 
książka ciekawa o tyle, że poza teoretyzowaniem podaje jeszcze statystyki, historię i inne istotne dla racjonalistów dowody.
na mojej półce już czeka, nie nadążam z czytaniem...
dzieje się, oj dzieje... :)


a tu recenzja, serdecznie polecam: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,7836 


znów mi się śniłaś. nie mogłam oderwać od ciebie oczu.
pojawiłaś się znienacka, z uśmiechem tej swojej wszechobecnej miłości.

coś jednak było w tobie innego. tak bardzo innego.
jakiś lęk? może niepewność?
tak, to chyba to...
straciłaś całą pewność siebie, twoja samoocena była na poziomie zero.
a jednak poprzez wiedzę i bliskość zatroskanych ludzi - byłaś nadal, kim jesteś.

chciałam cię wesprzeć.
a w zachwycie wypłynęły ze mnie jedynie słowa "jesteś piękna"...
nie umiałaś zareagować, choć wiem, że w tych słowach zawarłam sedno swoich uczuć.
zrozumiałaś.

trzeba ci było jednak pójść - napisałaś książkę, odbywała się jej promocja.
twój stres przed tym wydarzeniem był niewiarygodny.
miałaś mówić do ludzi, a bałaś się pokazać nawet sobie samej.
jednak, mimo lęku i niepewności...
dałaś mi do zrozumienia, że realne jest stworzenie tego piękna między nami

znów pogłaskałaś mnie po policzku
zaglądając głęboko w moje oczy...

lubię, jak mi się śnisz.

piątek, 9 marca 2012

czwartek, 8 marca 2012

Dzień Kobiet



A ja z tej okazji chciałabym życzyć nam wszystkim Wszystkiego Równego.


Kobietom - by odnalazły w sobie kobiecą Moc, która pozwoli im zadbać o siebie i swoje prawa.
Mężczyznom - by w ferworze feministycznych walk o równouprawnienie nie pozwolili się zdyskryminować (bo i takie tendencje czasem obserwuję).


Życzę nam także, byśmy potrafili odnaleźć w sobie pierwiastki zarówno kobiecie, jak i męskie.
Abyśmy przyjrzeli się im, zaakceptowali, odkryli siłę z nich płynącą i działali w harmonii łącząc miłością ich dualizm.



By zanikł męski strach przed kobiecością, kobiecy lęk przed męskością.


Życzę nam tym samym partnerskich relacji międzyludzkich.
Nie ciągłej walki o wyższość jednej płci nad drugą, a postawienia na równości naszych odmienności.


Bo to właśnie te różnice sprawiają, że możemy być piękni.
Bo to ich zharmonizowanie pozwala nam na wspólność.
Gdy odnajdziemy te różnice, paradoksalnie zobaczymy, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni.
Różni nas jedynie natężenie wyeksponowanych cech.
Zarówno fizycznych, psychicznych, emocjonalnych, duchowych...


Życzę nam więc uważnego poznania Siebie, byśmy potrafili współgrać z drugim człowiekiem - kobietą i mężczyzną.
Pamiętajmy dziś o wszystkich ofiarach walki o równouprawnienie, poznajmy ich historię, przyjrzyjmy się postulatom...
( Polecam poczytać o historii Dnia Kobiet choćby na Wikipedii ).


A wtedy nie będzie potrzebny już żaden symboliczny goździk...