sobota, 11 września 2010

rozkoszne sam na sam.


'...kocham ten stan
rozkoszne sam na sam...'

cudownie, jakże cudownie móc spędzić kilka błogich dni
w czterech kolorowych ścianach
sama ze sobą.

wchodzisz do domu, zrzucasz torbę, klucze odkładasz na szafkę.
i jesteś tylko ze sobą,
nie ma nikogo.
tutaj jest twój azyl i twoja bezpieczna codzienność.
nie ma zbędnych słów, rozmów, uśmiechów.
' nie ma kumpli, nie ma nieprzyjaciół'.

już niedługo, już wkrótce.
swój cudowny bezludny słoneczny kawałek podłogi.
z pewnością niedługo.

za bardzo wierzę w te swoje marzenia, pragnienia.
żeby mogły się nie spełnić.
to jedynie kwestia czasu.
i sposobu realizacji.
choć jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś i nie jutro.
ale wiem i czuję.
[ i ty też wiesz i zawsze podpowiadałaś,
że za bardzo tego chcę,
żeby mogło być inaczej. ]

i dużo smutności w tym roku.
w relacjach.
smutności i trudności.
tyleż się kończy, a tak niewiele zaczyna.
banda wariatów z podskórnym pragnieniem romantyzmu
nie umiejąca współgrać z parszywą rzeczywistością.
bo jakże tu - konfrontować sny własne i wierzenia,
ideały wyciągać z wyobrażeń i konfrontować z szaroburością kłamliwą.
ból zbyt i za bardzo.
rozpada się więc.
przełomowości prywatne tegoroczne.
dobrze, to dobrze.
tak powinno być.
wiecie, wiemy...

i LP III, jakże dawno nie miałam okazji. taki nieodłączny element cudnych piątkowych wieczorów, za każdym razem, gdy włączam Listę widzę siebie siedzącą na wielkim parapecie, z kubkiem gorącej pełnej goryczy kawy, patrzącej na ukochaną wierzbę za oknem i zerkającą w gwiazdozbiory na niebie. ciemność dookoła, i ta muzyka, i ten głos Niedźwieckiego... taki obrazek siebie w głowie mam, sprzed ładnych kilku lat. dobra kochana Lista, od dzieciństwa, zawsze obecna. i tylko muzyka już nie ta, i tylko głos się zmienił... lecz nie mogłabym ot tak porzucić tych piątkowości samotnych radiowych..


i koty.
po raz kolejny odkrywam koty.
cudne koty, które wyczuwam przez sen, koty zwinięte w kłębek, koty domagające się pieszczoty, koty budzące mnie, gdy pora wstać, gdy słońce promienie swe odkrywa.
takie rozkoszne kłębuszki miłości, które otwierają pyszczkiem twoje zaspane oczy o poranku, a wszystkie sny i mary nocne rozpływają się w niewinności kociego spojrzenia i ciepełku jego futra...

taki drobny uśmiech słonecznego poranka... :)


2 komentarze:

  1. ... spokój i tylko słyszalne bezpośrednie mruczenia, spod aksamitności kociej obecności ciepła, bliskości...
    ... szelest wierzby za uchylonym oknem...
    jak mimo wszystko dobrze... choć niekiedy bardzo smutno bez uśmiechu...
    który powraca wiedzą, że ktoś gdzieś...

    OdpowiedzUsuń
  2. (adekwatne aksamitu)


    późny......wieczór

    księżyc gaduła
    snuje opowieść podłodze:
    . . . pod wieloma, wieloma warstwami
    gdzie rzadko zagląda
    serce drgnieniem
    się odkrywa
    kimkolwiek jesteś
    pragniesz zbliżyć się
    powiadam Ci
    jedynie bez Twej winy
    ukaże się.

    zmęczenie
    nieruchomo
    przesuwa sekundy
    – zasypiam

    noc
    samotnie
    ...
    szepcze podłodze opowieść...

    OdpowiedzUsuń