basta, jak cudnie.
słońca tyle, że aż usta samoistnie składają się w łuk uśmiechu.
pięknie jest. wsiadam w autobus i nie mogę przestać przyglądać się parze.
parze dzieciaków jeszcze właściwie. mają może po 15-16 lat.
tacy piękni w tym swoim alternatywnym świecie loków przysłaniających oczom świat.
niewinni, pełni wariactwa i tak mocno odrealniający.
tak wyobrażam sobie Magę. i jej Bycie.
a później cudowny spacer. tak czuję się zwykle w pierwszy dzień Wiosny.
parze dzieciaków jeszcze właściwie. mają może po 15-16 lat.
tacy piękni w tym swoim alternatywnym świecie loków przysłaniających oczom świat.
niewinni, pełni wariactwa i tak mocno odrealniający.
tak wyobrażam sobie Magę. i jej Bycie.
a później cudowny spacer. tak czuję się zwykle w pierwszy dzień Wiosny.
pełna uśmiechu i spokoju. z odrobiną zieleni i pozytywem świata.
idę przez Łazienki i nie mogę przestać się uśmiechać.
marzyłam o tym spacerze.
o tej słonecznej chwili dla siebie.
ostatni raz byłam tu chyba 5-6 lat temu.
marzyłam o tym spacerze.
o tej słonecznej chwili dla siebie.
ostatni raz byłam tu chyba 5-6 lat temu.
była cholernie mroźna zima, śnieg po kolana, a ja wybrałam się do Centrum Sztuki Współczesnej, a później skorzystałam z obecności parku i zrobiłam sobie cudny długi spacer opuszczonymi Łazienkami. nie spotkałam wtedy żywej duszy tułając się parę godzin przez tę białą otchłań Parku. pamiętam, że słuchałam wtedy Pidżamy Porno i Morcheeby i śpiewałam sobie głośno. a później wybrałam się na 'Lato Miłości'. od tamtej pory mam ogromny sentyment do Łazienek, a dopiero dziś miałam chwilę, by się tu znaleźć..
ludzi mnóstwo, ale i tak jest pięknie.
koloryt liści, ich szelest pod stopami, spokojny pozytyw Grechuty w słuchawkach, morze słońca rozlewającego się na zieleń trawy...
i te wszystkie dźwięki, te ptaki, śmiech dzieci, niezliczony szum ludzkich słów. a jednak spokój.
kaczki, wiewiórki podchodzące tuż pod stopy, kolorzaste ptaki przylatujące na ludzkie dłonie, mijam dwa urocze pawie.
i stokrotki.
wiecie, że spomiędzy pożółkłych liści przebijały lśniąc swoją bielą morza stokrotek...? pierwszy dzień listopada, a one zaatakowały mnie swoim urokiem. nie miałam pojęcia, że o tej porze roku stokrotki mają jeszcze rację bytu.. ;)
uwielbiam parki. odkąd pamiętam mogłam w nich przesiadywać całe dnie, uczyć się, pisać, patrzeć w niebo, marzyć, czytać.. i łazić w nieskończoność obserwując kolejne zmiany rzeczywistości względnej.
tak tu pięknie. kocham Jesień.
choć teraz chciałabym, jak za dawnych lat, znaleźć się w wieczornym S. i pójść na tamtejszy ukochany cmentarz, poczuć jego zapach i ujrzeć tę jego magiczną łunę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz