piątek, 28 października 2011

złudzenie.

trach.

zbudziła się we mnie
taka mała zawiedziona dziewczynka.
która chce tylko usiąść na środku wszechświata.
i rozpłakać się.

i nie potrafi przyjąć tego, co jest.
tego, jak jest.
tego, jak to wszystko wygląda.
nie umie się zgodzić,
że nie dostaje tego, czego chce.

[ tak bardzo po dziecięcemu chce. ]

im więcej widzę,
im więcej rozumiem,
im więcej czuję
tym ciężej utrzymać to wszystko w ryzach.

wszystko wypełza, wywoływane zmianami i pracą.
konfrontacja.

dobre to.
choć trudne chwilami.

to tylko ja sama siebie ranię.
nic innego nie może się przecież zdarzyć.
to tylko ja.

stawiam oczekiwania.

sobie.
światu.
życiu.

złudzenie znów wygrało.
z potrzebą nie-oczekiwań.
dziecięca naiwność.


[ lecz przecież...
za chwilę znów wstanę,
uniosę wyżej oczy,
uśmiechnę się do siebie,
i na nowo pójdę pokonywać lęki
i odkrywać siebie.. ]

czwartek, 27 października 2011

dream.

There is a house built out of stone
Wooden floors, walls and window sills...
Tables and chairs worn by all of the dust...
This is a place where I don't feel alone
This is a place where I feel at home...


poniedziałek, 24 października 2011

wybuch kontrolowany

beznamiętnie tupnie czasem rzeczywistość
i rozpada się plan zacny
przytupnie z energią
rozbudzi złość

nie dajmy się zwariować (!)

wejść głęboko
dotknąć zbadać doświadczyć
zwalczyć
i nie dać odczuć

wynieść siłę i cel
ponad doczesność
pragnienia i lęki

zwariować by się chciało
lecz czas odpuścić

wróciło
uderzyło z siłą zdwojoną

to, co sama wysłałam

wszechświat uparcie się nie myli
nie ma miejsca
na odrealnienie

niespełnienie

czas nauczyć się przyjmować
z pokorą

i kroczyć dalej
znów

z podniesioną głową
głową w chmurach
na stabilnych stopach ziemi

nie dajmy się zwariować (!)

to tylko drobnostka
kolejne ledwo muśnięte doświadczenie
w oceanie nie-rzeczywistości
wykreowanej
na miarę
własnych niedoskonałości

niedziela, 23 października 2011

zabieganie.

szalony tydzień.
brak spokojnej chwili,
niewyspanie totalne,
brak snu,
brak czasu dla siebie.
ale dobrze jest.

w środę - cudny warsztat z Andrew Barnes.
kobieca ejakulacja.
zachwyt.
ten nieziemski człowiek obalił wszystkie głupie mity społeczne.
w ogóle jest przecudowny.
jak zaczęłam o nim kiedyś czytać - zobaczyłam, że to jest dokładnie ta droga,
którą ja chciałabym iść.
że to właśnie to chciałabym mówić, pokazywać kobietom.
wykład ten jeszcze bardziej mnie w tym utwierdził.
mogłabym godzinami opowiadać o wszystkim, co się tam działo,
ale ciężko opisać to wszystko słowami,
czystymi słowami bez emocji, bez spojrzeń pełnych błysku w oku i uśmiechu radości
- że to wszystko się dzieje.
na wymarzone weekendowe warsztaty jednak nie udało mi się pójść..
wściekam się tylko, bo ciągłe niedoskonałości finansowe nie pozwalają zrealizować nawet kawalątka tego, co by się chciało...

w piątek poszłam sobie z nie widzianą prawie cztery lata M.
na spotkanie o Matkach Klanowych.
miło, przyjemnie,
ale jak dla mnie - zbyt mało konkretów.
spotkanie raczej było kreacją z piękną ezoteryczną otoczką,
niż ważnością opowieści.
lecz może po prostu zbyt dawno przeszłam już etap fascynacji
ezoteryką, żeby mnie to aż tak zakręciło.
jednak spotkanie miłe, pięknie było też móc popatrzeć
na cudowną energię, siłę i witalność prowadzącej.

a dziś konferencja.
konferencja "Sięgnij do źródła rozwoju biznesu".
czyli o połączeniu duchowości z biznesem (a raczej wpływu samorozwoju na zachowania biznesowe).
pierwszy wykład był fatalny, natomiast później przecudowne
rzeczy się działy. znów zakochałam się w ludziach,
w tym, co robią i jak robią.
słucham mądrości starszej kobiety (pięknej psychoterapeutki, zajmującej się także m.in. ustawieniami Hellingera, huną, Vedic Art itd)
- i widzę, że ma ten sam sposób patrzenia
na samorozwój, te same dogmaty, te same prawdy - które są we mnie.
zaprosiła mnie - w ramach mojego sceptycyzmu co do "ustawień" - na jutrzejsze spotkanie na ich temat oraz prezentację jednego ustawienia. i znów - z ogromną chęcią bym się tam pojawiła - żeby móc w końcu dotknąć tego tematu, który tak długo odkładam "na później", aczkolwiek pewnie nie dam rady się pojawić.. może będzie jeszcze niebawem okazja..?

i dużo dużo innych cudowności na tej konferencji.
np. piękne ćwiczenie oddechu, i wykład o tym, jak tym oddechem
możemy "powrócić" do naszego okresu prenatalnego..
i też mogłabym długo opowiadać, ah..

masa pięknych rzeczy się dzieje...
żeby móc to wszystko jeszcze tak trochę bardziej, trochę szerzej, do szerszego grona..

chodzę, biegam, patrzę, cieszę się i próbuję - szukając swojej cząstki i swojej Ścieżki w tym wszystkim.
klaruje mi się bardzo powolnie to, co we mnie.
zrzucam kolejne maski,
odrzucam kolejne warstwy.

[ i tylko czasami drobne ukłucie lęku jeszcze się przebije.
i tylko czasami ta niestabilność ciut mnie rozchwieje.
ale nauczę się i tego.
już niedługo będę duża.
a wtedy poradzę sobie i z takimi 'drobnostkami'. ]

[[ odrzucić oczekiwania. jakiekolwiek. móc w końcu to potrafić. ]]

sobota, 22 października 2011

" rozwiązanie, które cię zniszczy, lepsze jest od jakiejkolwiek niepewności. "

trwanie.
w czekaniu.

na to, co może -
zniknąć.
pojawić się.
odejść.
nadejść.


niepewność.
czy chwilowa?

[ trudno trwać w nieprzezwyciężeniu. ]

przystanąć.
zrozumieć.
spojrzeć.

odrzucić tę doskonałość.
ten cholerny idealizm.

pokazać - sobą.
[ Siebie. ]


rzeczywistość
- przecież nie będzie inna.
nie nadejdzie.
nie zdarzy się.

brak praw.


ciągłe rozbijanie się o to samo.
ten sam schemat.
te same twarze.
te same słowa.
nadzieje.
zrozumienia.
milczenia.

wciąż.


[ rozbrojenie. ]
nadchodzi.
powolnie tak.
a chciałoby się...
bujać w obłokach.
być.
móc być tak,
jak się zapragnie tylko.
niemożliwością.

powolnie tak.
otwieranie.
rozbrajanie.
odblokowanie.


przecież.

[ zdarzyła się rzeczywistość. ]
do zachłyśnięcia.
do zwariowania.
do zatrzymania.

choć na przekór.
na przeciw.
choć zgubna tak.
na chwilę.


i sny znów.
silne, mocne, złe sny.
lęk, lęku tak wiele.
strach - troska,
przemoc - opiekuńczość,
łzy - spokój.

sny.
rujnujące.
pewność,
jasność,
prostotę.


patrzeć otwartymi powiekami.
setki kilometrów stąd.

widzieć.
wiedzieć.

[ i próbować się uśmiechnąć. ]


" - Trawa ładnie pachnie - powiedział Wolf. - Trawa i ty. I w dodatku jest tu masa kwiatów. Co tak pachnie jak konwalia? Teraz już nie ma konwalii.
- Pamiętam konwalie - powiedziała Folavril. - Dawniej pełno było konwalii, całe łany, sterczące jak włosy ostrzyżone na jeża. Siadało się pośrodku i zrywało się je nie wstając. Pełno konwalii. Ale tutaj to jest jakaś inna roślina o kwiatach jak miąższ pomarańczy w kształcie małych okrągłych płytek. Nie wiem, jak ją nazywają. Pod moją głową rosną fioletowe śmiertelniki, a obok mojej drugiej ręki asfodele.
- Jesteś tego pewna? - zapytał Wolf głosem jakby dobiegającym z oddali.
- Nie - powiedziała Folavril. - Nigdy ich nie widziałam, podoba mi się ta nazwa, a ponieważ lubię także te kwiaty, połączyłam je razem.
- Tak właśnie się robi - powiedział Wolf. - Łączy się to, co się kocha. Gdyby człowiek nie kochał siebie, byłby zawsze samotny. "

[ boris vian "czerwona trawa" ]

wtorek, 18 października 2011

sobota, 15 października 2011

zachwyt.

Ale kiedy nasza energia seksualna przeniesie sie do serca i stanie sie miloscia, kiedy spotkamy sie nadzy, bezbronni, kiedy zaczniemy poznawac ten wszechswiat, ktorym jest drugi czlowiek wtedy, nigdy nie przestaniemy sie zachwycac. "
[ www.kobietanawolnosci.wordpress.com ]

piątek, 7 października 2011

' by nikt nie odróżnił mgły... '


jesień

wilgoć ziemi za oknem
mokre liście, spadające, kolorowe
już nie te do zbierania
szurania
kochania

hebrata czerwona, z imbirem, z miodem
ból gardła
ból kręgosłupa
ból życia

leżysz obok, śnisz porannie i mam ochotę powiedzieć ci, że..
..przecież powiem tylko dzień dobry

otworzysz oczy...
podam ci herbatę 
pewnie nawet mnie przytulisz.
i tak - bańka mydlana pryśnie.

bo przecież każdego poranka czar pryska. 
zawsze już tak będzie.
i nie może być inaczej.

nakaz-zakaz.
od wszechświata.
zbyt dokładne wytyczne.
bez wątpliwości instrukcje.

bo przecież nie ma na ciebie miejsca. 
nie ma na mnie miejsca. 
na rzeczywistość miejsca brak.

otwierane, rozrywane, zahaczane, przygniatane, dotykane, rozszarpywane.
ze starości.
łzy.
myśli.
czucia.

wykrzywiona twarz
bez znaczenia gest
złość, złości co niemiara.
bezduszność i duszność.
bezsenność ze snów.
miłość bez miłości.

ile jeszcze przeczekać trzeba
ile przetrwać
strawić 
zrozumieć
osiągnąć
doznać
?

ile?

nim...

nim dotknąć
bez znaczenia
bez cierpienia
bez tęsknoty

dotknąć.
i zakończyć.

zwariować
lecz tak pewnie
tak świadomie
i tak czysto


nieudolna (NIE)dojrzałość na (nie)Miłość.