środa, 13 maja 2009
półsnami.
śpię. wiem, że śpię,
a jednocześnie patrzę na ciebie.
widzę twoje oczy, śniące oczy,
tuż obok.
i myślę tak bardzo mocno, jak nigdy jeszcze.
wiem, że to myślenie, jest nazwaniem każdej z emocji, które pewnego ranka mogły mnie pochłonąć. i szczerze i prosto wyrażałam te myśli.
myślałam cholernie 'szybko' i intensywnie, a jednocześnie nie było w tym ani szczypty chaosu.
pierwszy raz w życiu nie musiałam zastanawiać się, jakiego użyć słowa, żeby sformułowanie było jasne, czyste i pewne.
ze swobodą, chyba jedynie Profesora Miodka, używałam wyrazów, po które musiałabym sięgać do słownika.
i nazwałam wszystko, co tamtego ranka przetoczyło się przez moją głowę.
zdając sobie sprawę z tego, że drzemię, a jednocześnie nie jest to sen - patrzę świadomie na ciebie.
i, co najdziwniejsze w tymże...
było to silne przekonanie, pewność i niespotykana oczywistość
- ty to ze mnie CZYTASZ.
że istnieje taka nić połączenia, dzięki której ty możesz mnie czytać, jeśli tylko ci na to pozwolę.
z jednej strony ulga - że musisz przecież wiedzieć i zrozumieć.
( a zrozumiesz dobrze, bo nazwane zostało doskonale. )
z drugiej strony delikatny smutek - nie całość siebie można swobodnie oddawać.
***
[[[ każdego dnia jestem pod większym wrażeniem, jakie rzeczy rodzą się w mojej głowie, gdy zmienia się stan świadomości. i nigdy nie doświadczyłam tak długo trwającej gorączki... i muszę powiedzieć, że sama chwilami jestem zaskoczona, jaki ogrom kreatywności we mnie zbudziło pół-śnienie gorączkowe. jak wiele pomysłów, wyobrażeń, niemożliwości; jak wiele słów, obrazów i filmów zmontowało się gdzieś w głowie... i tylko szkoda, że człowiek nie ma siły wtedy zapisywać tego wszystkiego... ]]
"A" i taką pozostań, stawając się nieustannie od nowa ździwiona światem i każdą kolejną sobą... Pozdrawiam przytulając myślą
OdpowiedzUsuń