czwartek, 4 listopada 2010

cudowny jesienny deszcz.
wracam przez miasto nocne do domu,
uśmiecham się do własnych dylematów,
zastanawiam się, czy poszwędać się nocą w strugach deszczu,
z uśmiechem i radością swoją,
z 'jigsaw falling',
z kałużami na drodze..
czy też może wrócić tu, gdzie wino lub kakao,
gdzie cisza słodka
i pisać mogę.
i czytać.
i porozmawiać z kotem.
ładnie no.
po prostu.
taki dobry konstruktywny dzień.
jakby o niczym, a przecież tak wiele w nim..
słodkości nocnych! :)

1 komentarz:

  1. ...tak cicho i spokojne było dziś w lesie, że nawet napotkana sarna była ździwiona mą obecnością...

    OdpowiedzUsuń