wtorek, 13 stycznia 2009

last week...


Z ostatnich rozmów wynikałoby, że:

* poligamia jest równie słuszną drogą, jak monogamia, choćby z tego względu, że to, co we współczesnym świecie występuje jako monogamia, wiele się od poligamii nie różni. kwestia jedynie nazewnictwa tych samych wydarzeń i czasu ich trwania.

* erotyka powinna być wynikiem codziennej bliskości i czułości i jedynie w takiej formie jest w pełni słuszna i niezaprzeczalnie piękna

* pracujemy ciężko nad sobą, całymi latami tylko po to, by odzyskać utracone instynkty, sposób widzenia – odebrano nam naturalność i nieudolną pracą z własnym ja próbujemy ją przywrócić [ o absurdzie!]

* społeczeństwo, świat i wszystko po kolei tak bardzo spaczyło nam wizję kontaktów cielesnych z drugim człowiekiem, że zamiast naturalnie spoglądać na bliskość i czułość doszukujemy się w każdym geście jakiejś kosmicznej erotyki – popadając tym samym ze skrajności w skrajność, albo się od niej odcinając, albo też wpadając w nią jak w nałóg

* jednym z moich prywatnych ‘–izmów’ jest sentymentalizm, którego trzymam się pazurami, jak żadnej innej w życiu rzeczy [no ale od czegoś trzeba się uzależnić…]

* gdy powstaje konflikt pomiędzy racjonalnymi oczekiwaniami od siebie samego a wybuchającymi znienacka pragnieniami, z których nie chce się zrezygnować należy oswoić rzeczywistość tak bardzo, by realizowane pragnienia nie kłóciły się z wizją własnego świata, a wręcz popracować nad ich pozytywnym współgraniem z prywatnymi od siebie oczekiwaniami

* moment, w którym przestaję ufać człowiekowi, jest początkiem powolnego końca pozytywnej relacji, choćby kumpelskiej
moment, w którym przestałabym ufać ludziom na dzień dobry byłby jednym z najgorszych dni w życiu

* gdy ktoś wkracza w moją prywatną przestrzeń przestaję czuć się bezpiecznie i zabieram się automatycznie za budowę szklanego klosza dookoła

* wciąż nie umiem przestać uciekać – moment mojej największej otwartości i chwila, w której zaczynam mówić o sobie jest jednocześnie apogeum i końcem pozytywnej relacji. rodzące się w drugim człowieku oczekiwania [choćby tylko obecności ] przybliżają tylko dzień ucieczki, zaskorupienia i stworzenia kokonu wokół siebie.
…a później już tylko nieudolnie próbuję powrócić do utraconego stanu



Wyrównaj do prawej
- te i wiele jeszcze innych wniosków;
setki zdań wymienionych w tymże tygodniu, kilka bardzo ważnych rozmów, w cztery oczy, przez internet, zawsze tak samo intensywne i istotne dla mnie. mnóstwo wniosków, mnóstwo spraw do przepracowania, mnóstwo słów, do których chcę jeszcze wrócić…

a swoją drogą – patrząc na to, co powyżej stwierdzam,
że chyba nie wszystko ze mną w porządku ;)

2 komentarze:

  1. "A" - w porządku. Być może jakieś przykre doświadczenie Twoje, lub kogoś Ci bardzo bliskiego - daje znać o sobie - odciskając się w jakiś sposób na Twoich relacjach... lecz czym to jest znasz sama najlepiej... gdyż jest w Twej głębi. Każdy z nas ma takie coś w sobie. A dlaczego w porządku, ponieważ masz piękne przemyślenia o bliskości. I wiem, że kiedyś zaczniesz je realizować. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. "zajebiście zdrowo podchodzisz do świata, naprawdę. to są tylko rzeczy, które warto sobie uświadomić i przyjrzeć się światu poprzez tą świadomość. (...)
    to nie są problemy, to tylko błędy, których trzeba się uczyć unikać, uczyć jak każdej rzeczy w życiu."

    [ wszystko z tobą w porządku ;)
    tylko świadomość istnienia różnych (sic!) dróg z jednej strony daje większą przestrzeń do szukania własnej, zaś z drugiej sprawia, że wszystkie wydają się wątpliwe.. ]

    OdpowiedzUsuń