środa, 14 stycznia 2009


i nagle sobie zdaję sprawę,

że pomiędzy jednym a drugim dźwiękiem,
jedną a drugą rozmową,
kwintesencją jednego a drugiego wieczoru
...
-bywam w pracy.

zabawne, że nie postrzegam tego odwrotnie...

2 komentarze:

  1. :)

    prawda, że praca staje się po prostu czymś potrzebnym, co trzeba zrobić, jak palenie w piecu.

    w przerwie pomiędzy życiem a życiem, między jedną piosenką a inną rozmową trzeba parę rzeczy zrobić, również pójść do pracy czy do sklepu, ale to gdzieś, na marginesie..

    OdpowiedzUsuń
  2. dokładnie! dokładnie w tym rzecz.
    kiedyś myślałam, że to działa odwrotnie...
    ale nie znalazłam się jeszcze na etapie, gdzie życie byłoby przerwą w pracy.
    może dlatego tak bardzo bałam się pracy od najmłodszych lat...
    ale teraz już wiem, że nie ma to tak ogromnego wpływu na życie.

    fajnie, gdy można tak sobie po prostu żyć z przerwą na inny świat :)

    OdpowiedzUsuń