wczoraj byłam nastolatką, która zaczynając tańczyć przy nieoswojonej jeszcze muzyce zapragnęła pójść na soulową imprezę, wytańczyć się i wyszaleć.
i co? została w domu próbując stworzyć (odtworzyć?) maleńką drobinkę bliskości dwu rozdrapanych dusz.
wciąż coś próbuję odtwarzać nie umiejąc się pożegnać z przeszłością. najgorsze są próby odtwarzania relacji, które to pochłaniają do cna, a nie mogą być efektywne.
bo jakże mogłyby być, gdy wszystko, co jest nam dane, dane nam jest na ten jeden konkretny etap...?
Bezsilność i bagaż wypowiedzianych ton słów instynktownie powoduje milczenie, czy to także zamknięcie? Nie wiem. Ogarniam te zmiany otoczenia, ludzi wokół, rozmowy. Coraz większa chęć zamknięcia się na wszystkich, bo... wszystkich za dużo. Ale.. Droga taka. Wybrało się. Idzie się.
OdpowiedzUsuńPrzeszłość, kiedy to było bezpiecznie czasem nijak się nie da przełożyć na teraźniejszość, kiedy idzie się już trochę inaczej, każdy z większym garbem. Tylko jedna nadzieja, że kolejny z tych garbów będzie siłą nawyku znośniejszy.