czwartek, 28 maja 2009
" ...pozwól mi się przekonać, jak wiele cierpienia potrafisz znieść... "
a ja wciąż i nieustannie od lat będę się bulwersować na to, jak wyglądają współczesne relacje.
na zdrady, kłamstwa, oszustwa i wzajemną krzywdę.
na niedotrzymywanie słów, umów i zasad.
na lekkomyślność i brak odpowiedzialności.
na nieumiejętność ponoszenia konsekwencji własnych czynów.
i to ma być dorosłość?
o nie, mili państwo.
ja się już zawsze będę dziwić.
jeśli relacja ma nie być czymś, czego szukam,
jeśli relacja jest czymś, z czym muszę nieustannie walczyć
kłamstwami, konsekwencjami, zdradą,
to po co w nią wchodzić?
po co ją kontynuować?
po co udawać, że tworzy się szczęśliwe relacje,
po co okłamywać siebie samych i siebie wzajemnie
że jest dobrze i poprawnie i tak, jak być powinno.
i tak jak byśmy chcieli - przede wszystkim.
skoro nie jest?
i nieustannie od lat się dziwię.
i chyba nie przestanę.
po co te obietnice, wzajemne zapewnienia,
umowy i słówka,
które są niczym i tracą na ważności i wartości
przy pierwszej lepszej okazji??
zamieniając się w przeplataną kłamstwami i wzajemnymi oskarżeniami
niby-szczęśliwą rzeczywistość??
nie ma we mnie ani ciut ciut zgody na taki świat.
chyba wciąż jestem cholerną idealistką.
niedziela, 24 maja 2009
zabawa w dorosłość
bezradnie rozkładając ręce.
patrzę na swoje życie.
dorosłość?
nie, o nie.
taka się czuję niedorosła.
a tu trzeba,
decyzje,
czego ja właściwie chcę.
i żeby na chleb i owoce.
taka mała jeszcze,
a tu trzeba życie w swoje ręce.
wybory, decyzje. ale to jest jakoś mało.
z tym sobie człowiek może poradzić.
gdy błędy - tylko ja ponoszę konsekwencje...
a przecież, masa jest spraw,
takich nie tylko o mnie.
takich o tobie, i tobie,
i jeszcze ty i dopiero o mnie.
a przecież o tych sprawach też trzeba.
dorosłość.
bo tyle dziecięcej niezaradności życiowej.
a przecież już mama nie powie,
w którą stronę iść.
a przecież tata już nie będzie gotował obiadu.
i bawiąc się w dorosłość
malujemy rzęsy i palimy papierosy.
a przecież to zupełnie nie tak.
i mogłabym tak trwać w tej niedorosłości,
i tylko siedząc i patrząc na swoje życie.
i czekając, aż coś się zadzieje,
coś takiego, co sprawi, że będę już duża.
bo taki strach postawić wszystko na jedną kartę.
i zacząć żyć.
jak człowiek.
prawdziwie.
i z całej tej masy możliwości,
które funduję sobie na co dzień,
wybrać coś dla siebie.
coś swojego i za tym pójść.
i zdecydować się,
czego ja właściwie chcę i oczekuję.
i obrać konkretny kierunek
i iść.
a nie zatrzymywać się, przystawać.
i zastanawiać tygodniami,
czy tędy to aby na pewno słusznie.
i żeby cała ta masa niemożliwości codziennych
stała się jakimiś optymalnymi możliwościami.
marzy mi się jasne i czytelne,
a jednocześnie szczere.
bycie.
siebie. sobą.
dom, relacje, życie.
jakoś to wszystko poukładać. ogarnąć.
zdecydować się.
" Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za wasz lęk przed absurdem istnienia
(...)
za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego co jest a
przystosowanie do tego co być powinno
(...) "
Kazimierz Dąbrowski
za wasz lęk przed absurdem istnienia
(...)
za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego co jest a
przystosowanie do tego co być powinno
(...) "
Kazimierz Dąbrowski
sobota, 23 maja 2009
Nie mogę się już bawić lalkami,
skoro poznałam ciebie.
Nie cieszy mnie płomyk świeczki,
skoro widziałam inny blask.
A tych,
czasami,
parę wódek z przyjaciółmi...
A ci przyjaciele...
Jakże to wszystko zblakło!
Kiedy zasypiam,
zostawiasz mi pod powiekami fotografię,
na której jesteś sam.
Jednak odchodzisz
ciemnym korytarzem.
Oddaj mi moje zabawki.
Osiecka
piątek, 22 maja 2009
obrazkami.
środa, 20 maja 2009
kobieta prosta w obsłudze
kobiety są tak banalnie proste w obsłudze.
wystarczy kilka zupełnie małych gestów, żeby zwróciły na ciebie uwagę.
i tak niewiele potrzeba, żeby zdobyć jej (kobiety) przychylność.
wystarczy zaspokoić naiwne pragnienia, zachcianki wręcz.
wyssane z książek, filmów i własnych doświadczeń.
troszkę postymulować jej spojrzenia i odczucia drobiazgami.
i wydawałoby się, że jest gotowa zrobić dla ciebie wszystko.
a tu nagle pstryk.
to tylko złudzenia.
bo to kobieca dusza jest sferą erogenną.
i gierki, kwiatki i spacerki może i są przyjemne dla kobiety,
może i są ważne, potrzebne, może mają jakieś znaczenie.
może ułatwiają pewne sprawy na dzień dobry.
ale przecież, o basta!, kobieta nie zaangażuje się w relację
bo dostała ukochane tulipany!
ale gdy już się zaangażuje,
gdy już nie o kwiatki i czekoladki chodzi,
to kobieta ma tyle czułych punktów...
i gdyby je tak wszystkie dotknąć...
gdyby każdy z nich, po kolei, delikatnie,
subtelnie dotknąć...
można by wtedy wszystko...
i kobieta ma tego świadomość,
zdaje sobie z tego sprawę.
i wszystko jest w porządku,
dopóki mężczyzna nie odnajdzie tych punkcików kobiecej naiwności
i nie zacznie głośno o tym mówić...
[ sic! ]
wystarczy zaspokoić naiwne pragnienia, zachcianki wręcz.
wyssane z książek, filmów i własnych doświadczeń.
troszkę postymulować jej spojrzenia i odczucia drobiazgami.
i wydawałoby się, że jest gotowa zrobić dla ciebie wszystko.
a tu nagle pstryk.
to tylko złudzenia.
bo to kobieca dusza jest sferą erogenną.
i gierki, kwiatki i spacerki może i są przyjemne dla kobiety,
może i są ważne, potrzebne, może mają jakieś znaczenie.
może ułatwiają pewne sprawy na dzień dobry.
ale przecież, o basta!, kobieta nie zaangażuje się w relację
bo dostała ukochane tulipany!
ale gdy już się zaangażuje,
gdy już nie o kwiatki i czekoladki chodzi,
to kobieta ma tyle czułych punktów...
i gdyby je tak wszystkie dotknąć...
gdyby każdy z nich, po kolei, delikatnie,
subtelnie dotknąć...
można by wtedy wszystko...
i kobieta ma tego świadomość,
zdaje sobie z tego sprawę.
i wszystko jest w porządku,
dopóki mężczyzna nie odnajdzie tych punkcików kobiecej naiwności
i nie zacznie głośno o tym mówić...
[ sic! ]
" Kobieta pozwoli zrobić ze sobą, co zechcesz,
bylebyś jej o tym nie mówił. "
St. Żeromski
bylebyś jej o tym nie mówił. "
St. Żeromski
wtorek, 19 maja 2009
...będzie siłą nawyku znośniejszy
gdy wiesz, że droga, którą idziesz
prowadzi cię do tego,
o czym marzysz
i czego szukasz.
gdy wiesz, że to, co spotykasz
na swej drodze jest piękne
i jest odzwierciedleniem twoich pragnień
i spełnieniem twoich potrzeb.
gdy wiesz, że jest pięknie,
jest sielankowo,
jest tak, jak sobie wymarzyłaś.
a jednocześnie wiesz,
że nigdy nie będzie tak,
jak byś chciała.
że nie ma takiej siły,
która zaprowadzi cię do upragnionego celu.
jakże ciężko wtedy pozwolić sobie
na zaangażowanie.
" TAK Z GARBAMI PRZESZŁOŚCI
CORAZ TRUDNIEJ UCHWYCIĆ
MOMENT W KTÓRYM PRZEBIERA SIĘ MIARKA
NI TO WIARA NI ROZUM
KAŻĄ CZEKAĆ I MYŚLEĆ
[...]
ŚWIĘTY SPOKÓJ JAKOŚCIĄ SIĘ STAJE
I POMAŁU PARALIŻ NAWET SILNYCH OGARNIA
[...]
TYLKO JEDNA NADZIEJA
ŻE NASTĘPNY Z TYCH GARBÓW
OD POPRZEDNICH BĘDZIE ZNÓW TROCHĘ MNIEJSZY ...
TYLKO JEDNA NADZIEJA
ŻE NASTĘPNY Z TYCH GARBÓW
BĘDZIE SIŁĄ NAWYKU ZNOŚNIEJSZY "
piątek, 15 maja 2009
środa, 13 maja 2009
półsnami.
śpię. wiem, że śpię,
a jednocześnie patrzę na ciebie.
widzę twoje oczy, śniące oczy,
tuż obok.
i myślę tak bardzo mocno, jak nigdy jeszcze.
wiem, że to myślenie, jest nazwaniem każdej z emocji, które pewnego ranka mogły mnie pochłonąć. i szczerze i prosto wyrażałam te myśli.
myślałam cholernie 'szybko' i intensywnie, a jednocześnie nie było w tym ani szczypty chaosu.
pierwszy raz w życiu nie musiałam zastanawiać się, jakiego użyć słowa, żeby sformułowanie było jasne, czyste i pewne.
ze swobodą, chyba jedynie Profesora Miodka, używałam wyrazów, po które musiałabym sięgać do słownika.
i nazwałam wszystko, co tamtego ranka przetoczyło się przez moją głowę.
zdając sobie sprawę z tego, że drzemię, a jednocześnie nie jest to sen - patrzę świadomie na ciebie.
i, co najdziwniejsze w tymże...
było to silne przekonanie, pewność i niespotykana oczywistość
- ty to ze mnie CZYTASZ.
że istnieje taka nić połączenia, dzięki której ty możesz mnie czytać, jeśli tylko ci na to pozwolę.
z jednej strony ulga - że musisz przecież wiedzieć i zrozumieć.
( a zrozumiesz dobrze, bo nazwane zostało doskonale. )
z drugiej strony delikatny smutek - nie całość siebie można swobodnie oddawać.
***
[[[ każdego dnia jestem pod większym wrażeniem, jakie rzeczy rodzą się w mojej głowie, gdy zmienia się stan świadomości. i nigdy nie doświadczyłam tak długo trwającej gorączki... i muszę powiedzieć, że sama chwilami jestem zaskoczona, jaki ogrom kreatywności we mnie zbudziło pół-śnienie gorączkowe. jak wiele pomysłów, wyobrażeń, niemożliwości; jak wiele słów, obrazów i filmów zmontowało się gdzieś w głowie... i tylko szkoda, że człowiek nie ma siły wtedy zapisywać tego wszystkiego... ]]
poniedziałek, 11 maja 2009
" Uświadomić sobie, że sen o prawdziwej miłości nie spełni się, bo ludzie, których uwielbiasz (...) są nieosiągalni. (...) Uświadomić sobie, że marzysz o nich tylko dlatego, że nie możesz ich mieć. Uświadomić sobie, że nie możesz być rewolucjonistką. Uświadomić sobie, że chociaż marzysz i wierzysz w utopię, będziesz musiała wiązać koniec z końcem w mieście, w którym się urodziłaś, i będziesz miała szczęście, jeśli ci się to w ogóle uda. Uświadomić sobie, że pieniądze często pomagają żyć i że bez nich życie staje się trudne i traci smak. "
Sylvia Plath
'Dzienniki'
sobota, 9 maja 2009
kasia nagrywa kolejną płytę z hey. (niedoczekanie.)
wczoraj wszedł do kin film na podstawie ' opowieści galicyjskich ' stasiuka.
już bardzo bardzo chcę zobaczyć.
czekałam na ten film.
obudziłam się dziś z dawno nie widzianymi, a jakże pięknymi obrazami w głowie.
' lato miłości ' pawlikowskiego
oraz ' przekleństwa niewinności ' coppoli.
zwłaszcza ten drugi, tak ważny dla mnie w pewnym okresie życia.
choć może na swój sposób banalny, na swój sposób ciężki,
dotykał bardzo czułych we mnie miejsc, te parę lat temu.
wracam troszkę do dawności.
książkami, filmami, tekstami.
muzyką, wierszydłami.
- zaślepiam choróbsko dziś internetem.
popijam herbatę, przegryzam chałwę.
zdarzy się jakaś dyskusja,
jakieś rozmowy,
jakieś słowa.
o wszystkim i o niczym.
takie leniwe dni,
siłą rzeczy, nieplanowane.
ale na swój sposób przyjemne.
i troszku więcej spokoju,
i troszku więcej pewności.
i radość jakaś, mimo wszystko.
i myślę sobie, że w gruncie rzeczy
da się wszystko poukładać,
można się w sobie zmieścić,
że być może to jeszcze lata,
lata pracy.
ale przecież..
kiedyś zacznę żyć w zgodzie.
ja i ja.
i będzie to spokojna szczęśliwość.
(bez tego teraz chaosu.)
***
znalazłam dziś na jednym z blogów
wiersz.
dotknął takich bardzo miejsc we mnie.
nie czułych punktów.
ale jakichś własnych wrażliwości.
znalazłam dziś na jednym z blogów
wiersz.
dotknął takich bardzo miejsc we mnie.
nie czułych punktów.
ale jakichś własnych wrażliwości.
" (...) że jeśli kochać znaczy pragnąć dla kogoś szczęścia i radości i umieć być szczęśliwym już przez samo to, to nie kocham Cię, nie umiem, mam już dwadzieścia pięć lat i nie umiem kochać jak należy.
(...) że skoro nie mogło być inaczej i skoro musiało tak być i skoro nie istniała inna możliwość i skoro tak jest najlepiej i jeśli nie jest najgorzej to mogę Ci już tylko dziękować
tylko d z i ę k o w a ć "
Jacek Podsiadło
(...) że skoro nie mogło być inaczej i skoro musiało tak być i skoro nie istniała inna możliwość i skoro tak jest najlepiej i jeśli nie jest najgorzej to mogę Ci już tylko dziękować
tylko d z i ę k o w a ć "
Jacek Podsiadło
środa, 6 maja 2009
bo w jaźni, jak w łaźni...
Przydałby się remont jaźni,
bo w jaźni, jak w łaźni:
opary, omamy, koszmary senne i zwykłe,
flanela, nogi, podłogi, łzy, przedpotopy -
z dużej chmury mały jeż.
[ A. Osiecka ]
i przecież zawsze tak.
poukładam, pościelę się w sobie.
tak, że już ładnie.
choć brakujące puzzle.
i porządek.
tak, wiem - chwilowy.
to jasne.
jak to, że jutro wstanie słońce.
i cóż...
chyba zawsze już będę smutną małą dziewczynką,
która tylko chciałaby się rozpłakać
i żeby ktoś wtedy mocno przytulił
i żeby usłyszeć 'będzie dobrze'.
czasem zupełnie małe sprawy
wyprowadzają z równowagi.
i znów na nowo,
układać, składać,
urządzać, kombinować,
organizować, komponować,
obmyślać i planować.
znów na nowo i zawsze już tak.
[ przydałby się remont jaźni. ]
wtorek, 5 maja 2009
nie wierzyłam, nie czekałam, nie przeczułam w głębi snu
Agnieszka Osiecka
Jeżeli gdzieś jest niebo
Nie wiedziałam, że tak blisko
jest to wszystko,
to wszystko, o co chodzi...
Nie wiedziałam, że tej zimy
zatańczymy,
zatańczymy jak w ogrodzie...
Nie wiedziałam, że się ręce
z tego tańca
jak z wieńca
nie rozplączą,
nie wiedziałam, że się serca
nigdy więcej,
nigdy więcej nie rozłączą,
nie wiedziałam, że to można - tak bez tchu...
nie wiedziałam, że ja także będę Ewą,
nie wierzyłam, nie czekałam, nie przeczułam w głębi snu
że jeżeli gdzieś jest niebo,
to tu, to tu.
Nie wiedziałam, że się serca tak ostudzą,
uwierzyłam, że umiera się parami,
nie wiedziałam, że się ludzie różnie budzą
jak okręty, nie te same, choć w tej samej wciąż przystani...
Nie wiedziałam, że to można - tak bez tchu...
Nie wiedziałam, że odfrunie, co się rzekło,
nie czekałam, nie cierpiałam, nie przeczułam w głębi snu,
że jeżeli gdzieś jest piekło,
to tu.
Jeżeli gdzieś jest niebo
Nie wiedziałam, że tak blisko
jest to wszystko,
to wszystko, o co chodzi...
Nie wiedziałam, że tej zimy
zatańczymy,
zatańczymy jak w ogrodzie...
Nie wiedziałam, że się ręce
z tego tańca
jak z wieńca
nie rozplączą,
nie wiedziałam, że się serca
nigdy więcej,
nigdy więcej nie rozłączą,
nie wiedziałam, że to można - tak bez tchu...
nie wiedziałam, że ja także będę Ewą,
nie wierzyłam, nie czekałam, nie przeczułam w głębi snu
że jeżeli gdzieś jest niebo,
to tu, to tu.
Nie wiedziałam, że się serca tak ostudzą,
uwierzyłam, że umiera się parami,
nie wiedziałam, że się ludzie różnie budzą
jak okręty, nie te same, choć w tej samej wciąż przystani...
Nie wiedziałam, że to można - tak bez tchu...
Nie wiedziałam, że odfrunie, co się rzekło,
nie czekałam, nie cierpiałam, nie przeczułam w głębi snu,
że jeżeli gdzieś jest piekło,
to tu.
" wieczna sączy się struga przyjemnej wiary w cuda "
Dziwaczny czas ostatni.
Od totalnego chaosu aż do sielanki.
Bardzo dobry to był czas.
Sporo słów, rozmów, dyskusji.
Jeszcze więcej emocji.
Oscylowanie pomiędzy skrajnościami myślowo-emocjonalnymi.
Bardzo intensywny czas.
I całe mnóstwo spotkań.
Bardzo ważnych, pięknych, bardzo takich, jak trzeba.
Sporo dyskusji i rozmów z Ł. w drodze do miasta Cz. I Spotkanie na miejscu z B. może krótkie, ale dobrze było go zobaczyć. Widzieć, jak się cieszy i jak ważne to, że przyjechaliśmy. Widzieć, jak z minuty na minutę coraz bardziej się rozpogadza i wraca do siebie.
Zdrówka życzę, zdrówka i spokoju uśmiechniętego.
Znów bliżej z kochaną Mg. Znów spotkania, pogaduchy, maile.
I choć Mg. jest z zupełnie innego świata, to tak doskonale rozumie i tak doskonale wie, co we mnie. Czasem marzę o takim życiu, jakie prowadzi Mg. I gdzieś w środku jestem do niej bardzo bardzo podobna. Może dlatego tak nam łatwiej rozumieć. Bez pytań, bez ocen, bez nieprzyjemnych spojrzeń. Po prostu.
A później miasto W. - jakoś całkiem przyjemne na te parę chwil.
Jakiś powrót do kontaktu z K., co mnie niesamowicie cieszy. Troszku rozmów, troszku takiego po prostu czasu wspólnego, troszku muzyki,, drinków i filmów… Ładnie.
Spacer z J. – tylko parę chwil, parę słów. Ale i tak ważne. Szkoda, że nie udało się dłużej, bardziej. Niestety. Jeszcze wypijemy karmelową herbatę, jeszcze zdążymy pomówić na spokojnie, prawda? Oby już niedługo… Uśmiecham się do ciebie :)
Mydło goździkowe i kora cynamonowa od M. i zaledwie kilka zamienionych zdań. Ale choć na chwilę, byle posmakować spotkania…
No i moje małe kobietki…
Śniadanko na polach mokotowskich z C. i cholernie dawno nie widzianą A.
Słońce, zieleń trawy, błękit nieba…
Jak za starych dobrych czasów.
Koc, wino, papierosy i hey.
najlepiej było wtedy
kiedy kogoś miałam w sobie
gdy pachniało deszczem
gdy marzyłam wieczorem
gdy karmiłam gołębie
chlebem z karbidem
słuchałam muzyki
upijałam się winem.
kiedy kogoś miałam w sobie
gdy pachniało deszczem
gdy marzyłam wieczorem
gdy karmiłam gołębie
chlebem z karbidem
słuchałam muzyki
upijałam się winem.
I patrząc w niebo, z uśmiechem czystej radości, i trzymając się za ręce,
i nucąc sobie pod nosem te słowa i marząc…
I mała sesja zdjęciowa, jak za starych dobrych czasów…
Cudne parę chwil.
Dziękuję wam dziewczynki.
i nucąc sobie pod nosem te słowa i marząc…
I mała sesja zdjęciowa, jak za starych dobrych czasów…
Cudne parę chwil.
Dziękuję wam dziewczynki.
A później już majówka.
Troszkę się obawiałam tego wyjazdu. Bo może dużo ludzi, bo może nieprzyjemny nadmiar alkoholu dookoła, bo może inwazyjne towarzystwo…
A jednak było tak, jak być powinno.
Tak po prostu ładnie, jak można sobie tylko wyobrazić majówkę.
Słońce, drzewa, ogniska, gwiazdy, gitara, namiot, kwiaty…
Biegające dzieciaki, dyskusje dorosłych. Trochę śmiechu, trochę rozmów.
Trochę spacerów i takiego po prostu przyjemnego bycia na łonie przyrody.
I rzeka, rzeka cudna, majówkowa, słoneczna.
I wszystko tak, jak trzeba.
Radość, uśmiech, spokój, absolutne wyłączenie
z wiszących-wciąż-nad-głową rzeczy-do-zrobienia.
Sielanka.
Jednak ten wyjazd, to był naprawdę świetny pomysł.
Potrzebowałam przecież pobyć z kobietami i gdzieś z dala od tego wszystkiego, co tutaj.
Chyba trzeba czasem po prostu się wyłączyć i odciąć na chwilę,
coby prawidłowo funkcjonować na co dzień.
A teraz już miasto Ł..
staram się ogarnąć własne plany i rzeczywistość dookoła.
Może małymi kroczkami, może powoli poogarniam wszystko, co nowe i nieznane jeszcze.
dorosłość tak zwaną...
tfu.
Dorosłość ;)
ale teraz już spokój.
więcej pewności i więcej rozumienia.
chaos przerodził się w sprawy-do-obgadania-i-wypracowania.
a smutek zastąpił uśmiech, taki bardzo i coraz bardziej.
i jest dziś tak, jak w tytule.
przyjemna wiara w cuda.
[[ oby jak najdłużej. ]]
Troszkę się obawiałam tego wyjazdu. Bo może dużo ludzi, bo może nieprzyjemny nadmiar alkoholu dookoła, bo może inwazyjne towarzystwo…
A jednak było tak, jak być powinno.
Tak po prostu ładnie, jak można sobie tylko wyobrazić majówkę.
Słońce, drzewa, ogniska, gwiazdy, gitara, namiot, kwiaty…
Biegające dzieciaki, dyskusje dorosłych. Trochę śmiechu, trochę rozmów.
Trochę spacerów i takiego po prostu przyjemnego bycia na łonie przyrody.
I rzeka, rzeka cudna, majówkowa, słoneczna.
I wszystko tak, jak trzeba.
Radość, uśmiech, spokój, absolutne wyłączenie
z wiszących-wciąż-nad-głową rzeczy-do-zrobienia.
Sielanka.
Jednak ten wyjazd, to był naprawdę świetny pomysł.
Potrzebowałam przecież pobyć z kobietami i gdzieś z dala od tego wszystkiego, co tutaj.
Chyba trzeba czasem po prostu się wyłączyć i odciąć na chwilę,
coby prawidłowo funkcjonować na co dzień.
A teraz już miasto Ł..
staram się ogarnąć własne plany i rzeczywistość dookoła.
Może małymi kroczkami, może powoli poogarniam wszystko, co nowe i nieznane jeszcze.
dorosłość tak zwaną...
tfu.
Dorosłość ;)
ale teraz już spokój.
więcej pewności i więcej rozumienia.
chaos przerodził się w sprawy-do-obgadania-i-wypracowania.
a smutek zastąpił uśmiech, taki bardzo i coraz bardziej.
i jest dziś tak, jak w tytule.
przyjemna wiara w cuda.
[[ oby jak najdłużej. ]]
a muzycznie na dziś?
chyba jedynie kasia,
bo uwielbiam.
ten utwór.
chyba jedynie kasia,
bo uwielbiam.
ten utwór.
Subskrybuj:
Posty (Atom)