Posmak zepsutej zimowym snem złości
przeradza się w melancholijnie ironiczny poranek. Budzisz się,
gubisz się, budzisz się, gubisz się. Światło wszechświata.
Dotykasz nozdrzami wariackich myśli, trwoniąc łzę nadmiaru
energii. Widzę się w ciąży, jesteś boskim dziecięciem, dotykasz
warg oburzeniem rozmysłu. Zabijasz niedoskonałością lekkość
współczucia. Rodzi się złość pod naskórkiem
delikatności. Ukrywany ból twój zdarzył się racją.
Lekko przemierzasz przestrzenie, nie zgubisz się już martwotą
niewinną. W tobie zwyczajną nieznaczącą nic lekkością, umowa
rozmowa wymowa. Onanizujesz się światłem miłości bez nagiego
wyrzygania prawdy, fundujesz zgrzyt rozmyty jękiem bodhisattwową
ideą. Zdobywasz serca, podbijasz serca, dotykasz serca, wykradasz
serca, wyrywasz serca. Ot co. Pełnią domu odbić się od jęku, od
lęku, od bólu, zradzasz go dzień za dniem, cierpieniem
istot. Nauka nieznośnej obietnicy, obecność urojona, walkami
wiatraków rozdajesz członki, ssiesz miłość mlekiem
matko-córczynej nieuważności, wielbiąc w podgardle nóż.
Łapczywie wykręcasz ręce, nie mieści
się moszczona z wdziękiem phurba, zaklęcia na demony - precz, won,
degustujesz smakiem serca brutalność czarnego świata, lekko
wystawiasz twarz w grymasie, igrając z niezrodzonym wszechbytem.
Brudzisz ręce, brudzisz serce, brudzisz język w czerwieni
krwiożerczych ust. Nieodzownie demonami w zaklęciu przeciw,
stawiasz się. Niezręczne środki do perfekcji, opanowując istotą,
rodzisz mię w bólach, rodząc się w bólach, klnąc
nienarodzone ekstazą życie, podbrzuszem wypływa, wykluwa,
poroniony pomysł miłości.
Mandragora z piekieł wisielczego
nasienia piskiem drapie splot słoneczny, wypaczając iluzoryczny
chaos dobroci współobecnej. I świetlik sowi zaiskrzył próbą
ostrzeżenia, trucizna smakowitsza, jękiem pohukiwania unosisz,
znosisz, wznosisz, kolejną statuę wolności jaźni własnej,
upiorną statuę wolności nieutraconego lotosu, mdłą statuę
wolności rozgrywającej pomstę żywej Kali, delektując
współczuciem migawki rozkoszy tańca śródstopia.
Igrasz mgnieniem śmiercionośnego. Jednakowoż piórkowym
okiem mrugniesz w zapomnieniu, zrywając zasłonę potęgi milczenia.
Fantasmagoria.