piątek, 26 kwietnia 2013

jestem ci wrogiem, kiełkuje owoc miłości


Kimkolwiek mnie nie dotkniesz
Jakąkolwiek nie ujrzysz

Jestem

W przenośni sekrecie
W lekkości rozmarzeń

Dziwką zmartwychwstałą
Boginią ubogich
Z rozpędu kusicielką
Niezliczonych znaczeń
Zagrożeniem rozpadu
Prawdy ryzykiem


Czy niewierną jestem
Czy niewinną w Tobie

Płyń wśród patrzeń

Czy
Na piedestale posągi
Wznosisz ku niebiosom
Chwaląc białogłowę
Rozplotem swych ramion

Czy
Wśród lęku zachwytu
Przeklniesz owe dzieło
Wybierając nadto
Co złudę przyniesie

Czy
wśród ulgi
chwilowego braku
jestem ci najświętszą
czy zbezcześcić pragniesz


Czy dziwką mnie widzisz
Czy boginią
Demonem
Czy też Wiedźmą


Jestem

Bez mrugnięcia okiem
obejmuję
serca



leć
fruń iluzjo
fruń
aż za horyzont


czwartek, 25 kwietnia 2013

doskonale


a kiedy oddam już wszystko
całą siebie
i ponad

rzekniesz znów, że to zbyt mało

doskonale


miłość
przestrzeni

najdroższa
najczystsza

pozostanie

sobota, 13 kwietnia 2013

wejdź bez pukania


półnaga sieć zarzucona
w pajęczym szale
porannej relaksacji

sztywny w nędzy kark
twarz ku słońcu
nago siedząc na balkonie

bagna i rozlewiska

oliwa spływa ciałem
słońce praży zimową wiosną
rozkosz kropli pozostałych
kąpielą
na ciele

skóra łagodnie zaprasza 
promienie
stęskniona półroczem mroźnym
jakże tęskniło ciało
do powiewu wiatru 
wzruszającego szeptem
ludzkie owłosienie

tańczysz bezszelestnie we mnie
jak w przestrzeni świątynnej

wanna grzeje ciało o świcie
kropla wina spływająca kącikiem ust
jesteś tu 
obecny
wspomnieniem

wanna mieści nas dwoje
zanurzam się w Ciebie
jak w otchłań wrzątku

spływa we mnie boskość współistnienia

zjednoczenie 

łono drażnione promieniami słońca i łoskotem powiewu
wzrusza mnie dźwięk

ciało puszcza tęsknotą
blokady

bądź we mnie przy mnie tuż
bądź 

krew lała się udami
wiła podłogą

zagryzione ramię w miłości pożądanej
strumieniami 
procent we krwi

rozkosz 
rozkosz niezrównana

jakże mogę
puścić dziś
w niepamięć


wejdź bez pukania

piątek, 12 kwietnia 2013

' noc wróży z ręki dżokera '

krew na rękach
seks i śmierć

' i`m a giver '

seks
na rękach
śmierć

dreszczami
rozległych 
brunatnym niebem 
dotknięć
gwałcisz boginiczne niebo
delektując w Niej rozkosz

dzikość
plącze się w przestrzeni
ruchu
ciało wije
muzykę milczenia

wyrzucasz

krew spływa 
udami 
kroczysz beztrosko

kurzy się ciecz
smogiem ludzkości


urok 




***



jest
jak 
wtedy 
gdy
znikasz w przestrzeni
bolesnej

śmierć

idę
chmury kapią mi na głowę
unoszę twarz
kropla spada na czoło

"jest życie"
śmieję się w niebo
z lęku
śmierć czując
haustami 


idę
jest radość
ulubiony twórczo-brudno-oczyszczający 
czas
winno-piśmienniczy
okala kolejną komórkę
ciała

seks i śmierć
staje się 

wyzwaniem

śluby złożonej niewierności

" otóż w jakiś tam sposób nie byłem ci wierny
istniał świat
a to rozprasza "




krzyk
krzyk rośnie
głos 
dźwięk
wyrywa wykrzywia wysnuwa
z gardła
sieć

pętla
ucisk
krtań


i głos
huśtawka
ku niebu
śpiewem zdławionym



*

" Tam we mnie obłoki 
Obłoki gęstnieją 
Tam dzban przepełniony lekko się chyli 
Tam para danieli przykrywa się knieją 
Noc wróży z nocnych motyli "

*

deszczu krople rozsuwają
krwią uda
unosisz zmoczoną twarz
suknia w błocie ziemnym
zanurzona 

jest życie
znika pętla
puszcza w niebogłosy
krtań

dławiąc bioder rytm