choruję sobie. czyli cudowne kilka dni w łóżku - gdzieś między książkami, gazetami, pisaniami, z wiosennym słońcem za oknem i rozmarzeniami o nieznanej przeszłości i - z nadzieją - o przyszłości.
tego mi było trzeba. po tych wszystkich wariactwach, spotkaniach, zamartwianiach, wiadomościach zwalających z nóg i wykańczających decyzjach - kilka dni na spokój i odpoczynek. taki prawdziwy luz. bez zamartwiania się, rozkmin i analiz. bo przecież i tak w czasie choroby nic nie wymyślę.
cudownie zatem. radosność wiosenna, bo przecież takie słońce, bo przecież Kot uroczo wygrzewający się w jego promieniach, bo przecież termos z gorącym imbirem miodowo-cytrynowym. do tego urodzinowo tort czekoladowy i grzane wino. jak to miło tak sobie spokojnie poegzystować.
i zaczytuję się w "Listach..' Osieckiej i Przybory, w artykułach i wywiadach.. rozmarzam się o tamtych cudownych świetlanych czasach artystycznej 'bohemy', o tym pisaniu listów, o tych spotkaniach literackich, teatralnych, o tej Polsce mi nieznanej.. idealizuję tych wszystkich ludzi tak niemożebnie, nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że wtedy było lepiej - że kultura wysoka, że ładniejsze wartości, że ci ludzie musieli bardziej wierzyć, że walczyć naprawdę było o co.. tak się rozmarzam i rozmyślam pod wpływem tych wszystkich czytań obecnych..
no i wściekam się niewiarygodnie - na brak nadmiaru czasu i funduszy.. tyle się dzieje, tak wiele spotkań, festiwali, warsztatów, wykładów..! zaczynam naprawdę uwielbiać to miasto - miłe to: mieszkać w mieście, które się lubi ;)
każdego dnia tyle ciekawych i ważnych imprez - kobiece, rękodzielnicze, ciuchowe, filmowe, kulturalne, ..., ... - nieskończone mnóstwo tego!
mogłabym tylko od jednego do drugiego biegać. a miast tego trza znaleźć czas na pracę i jeszcze parę chwil na odpoczynek. co nie zmienia faktu - że ilość możliwości niezmiernie mnie raduje. i czekam już dnia, w którym unormuję sobie wszystko, co jeszcze nie jest ogarnięte i będę mogła zabrnąć w te dziwaczne zaułki kobiecych i kulturalnych tematyczności..
niebawem trza topić marzannę!
wiosna energię niesie.