poniedziałek, 30 stycznia 2012

lojalność.

nie potrafię zrozumieć faktu,
że ludzie nie chcą być wobec siebie lojalni.

nie raz znalazłam się w sytuacji,
kiedy musiałam wybierać
- czy być lojalna wobec tej czy może wobec tej najbliższej mi osoby.

i udało mi się rozgrywać te sytuacje tak,
żeby być po prostu fair.
wobec każdej ze stron.

jak?
ano szczerość.
tutaj nie da się inaczej.
nie będę przecież ślepo stała za kimś, 
kto np. mnie oszukał. 
ale nie będę też bojkotowała z założenia wszystkiego,
co zrobi ten, kto okłamał.
bo chcę być lojalna.
bo np. wiążą mnie z tą osobą uczucia.
przyjacielskie, rodzinne, partnerskie...
jakiekolwiek.

manewruje więc człowiek tak,
żeby było "po równo" 
i możliwie "dobrze" dla wszystkich.

a później dowiaduję się,
że taka lojalność jest nic nie warta.
bo?
bo nie stanęłam za tym murem, a przed tamtym okoniem.
a dlaczegóż by?
mam swój własny rozum i swoje własne odczuwanie.

nie mam najmniejszej potrzeby pokazywania światu, że np. mam dowód.
bo i po co?
zostawiam więc ów nieszczęsny dowód do rozegrania głównym zainteresowanym
i odchodzę.
nie krzycząc światu w oczy o nielojalności czy obłudzie.

no i okazuje się, że jest to błąd.
bo jeśli nie krzyczę,
to później ja mam etykietkę "nielojalna".

trudno.
bo chociaż nie jest to miłe,
to ja potrafię dziś stanąć przed lustrem
i powiedzieć sobie szczerze
"tak, byłam fair". 


a Wy?

niedziela, 29 stycznia 2012

nie powinnam...

patrzyłam całe życie na to, co ludzie nazywają szumnie miłością
myśląc
"jeżeli to ma być miłość, to ja nie chcę kochać".

wiem.
jest złość,
jest zazdrość,
jest gorszy dzień,
jest lęk,
jest wszystko...

ale jest też dobro,
jest empatia,
jest rozumienie...

kobiety ciągle odgrywając role,
manipulują wdzięcznie.
mężczyźni muszą kłamać,
żeby zachować siebie.

kobiety nie mogą pokazać, że im zależy.
mężczyźni muszą pokazać, że zależy im bardziej.

kobiety nie mogą pokazać, że pragną.
mężczyźni muszą zdobywać.

marne stereotypy.

zamiast po prostu
spojrzeć sobie w oczy i porozmawiać.

spojrzeć w oczy i powiedzieć
"tak pragnę Cię."
"tak, zależy mi na Tobie."
"tak, chcę być blisko."
albo
"nie, nie kocham Ciebie."
"nie, nie chcę tworzyć związku."

czemu wciąż siebie oszukujemy?
po co???

przyglądam się związkom, opartym ponoć na miłości
przyglądam się rozstaniom po wielkiej miłości
przyglądam się przyjaźniom, które na tej miłości niezrealizowanej bazują

i szczerze mówiąc
- odechciewa mi się kochać.


bo nie potrafię wpasować się w ten schemat.
bo jeśli kocham,
to pamiętam o sobie i dbam o siebie.
bo jeśli kocham,
to jestem w stanie podarować więcej, niż byś chciał przyjąć.

"jeżeli tak ma wyglądać miłość, to nie chcę nigdy kochać."

jeżeli kocham
a pragnienia dwojga ludzi nie zgrywają się,
to jedyne co mogę, to pomóc drugiemu człowiekowi w realizacji siebie

jeżeli kocham,
to potrafię powiedzieć
"tak, chcę żebyś był. kocham cię. pragnę cię. ale jeśli potrzebujesz to odejdź.
chcę, żebyś chciał być. jeśli nie chcesz/nie umiesz - będę żyć dalej."

i przychodzi dzień, w którym muszę sformułować zdanie
"chcę pomóc Ci być szczęśliwym człowiekiem, mimo że odchodzisz..."


a wtedy słyszę, że to za trudne...
że nie powinnam tak patrzeć...

sobota, 21 stycznia 2012

prolog życia



   " Czerwone skały, omszałe cieki, strugi, strumyki, potoki. Coraz rzadsza, rachityczna roślinność. Wędrowiec rozejrzał się. Usiadł. Musine, Księżycowa Góra, z daleka wyglądała niepozornie. Teraz, kiedy odpoczywał w połowie drogi na szczyt, widział potężny, samoistny świat. Góra i niebo. W oddali ostre, ośnieżone wierchy. Gdzieś tam - hen! - wstążeczka autostrady. Z całego cywilizowanego zgiełku - wątła wstążeczka. 
   Uśmiechnął się. To była Siła. I ta Siła była w nim. Widział, że ludzkie problemy są tylko urojeniem. Że wszystko gra. Odwieczna cudowna muzyka. 
   - Skoro tak, to nie ma potrzeby iść dalej - ucieszył się. - Troski, dalsza droga, rodzina są bez znaczenia. Wszystko jest!
   Wszystko Gra!
   Wszystko Jedno!
   Podniósł się i wizja prysła. Zaczął schodzić. Słońce znikło. Z każdym krokiem robiło się zimniej. Niewielka, bardzo ciemna chmura zacięła lodowatym deszczem. Skulił się pod jakimś krzakiem. Nie pomogło. 
   - Jeszcze krok i Góra mnie zabije! Czuł to wyraźniej od bicia serca. Zawrócił. Pod górę, w stronę szczytu. Chmura odpłynęła i słońce sypnęło ciepłymi barwami. Spotkał niewielki wodospad. Strugi i krople w nieskończonych pląsach, wirach i zatoczkach. Wszystko we wszystkim. Wieczność i Nieskończoność.
   - Poświęcisz to, co masz? Flet i worek? Odpowiedzialność? Oceny przyjaciół?
   W worku miał nóż powierzony w zaufaniu przez przyjaciela. Rzucił wszystko w bulgoczącą nieckę.
   - A siebie...?
   Skoczył. Woda natychmiast przemoczyła ubranie, obmyła, wchłonęła.
   - A wszystko? Jesteś gotów? Poświęcić wszystko, bez końca?
   Wodospad bawił się i śpiewał i on baraszkował jak dziecko. Wiedział, że tak, właśnie tak! Miriady kropli błyszczały wraz z nim.


*


   - Zbuduj dom - powiedziała Góra, kiedy dotarł na szczyt. 
   Wracając odnalazł worek z Odpowiedzialnością. "

 ' Dumki Jacoba '



*** 

dostałam tę książkę do ręki mając 12 lat.
"przeczytaj koniecznie, ona cię poprowadzi" - rzekła najbliższa mi wtedy istota.
z zapartym tchem, nie mogąc się oderwać - pochłonęła mnie bez reszty.
potwierdziła moje wczesnodziecięce rozmarzenia, rozmyślenia, rozwariowania...
te naiwnie dziecięce rozmarzenia, będące dopiero mgliście raczkującymi iskierkami we mnie.
ta książka ugruntowała je; prowadząc mnie przez kolejne lata i wybory; kształtując chyba bardziej niż którakolwiek książka czytana w tych dziecięcych jeszcze latach.
dziś do niej wracam.
z dużo większą wiedzą, być może z uszczkniętą szczyptą wiary, 
lecz rozmarzenie pozostało niewiarygodnie to samo...

wtorek, 17 stycznia 2012

wybaczenie.



poniedziałek, 16 stycznia 2012

manifest.




stań się życiem


czekanie na moment
moment doskonały
który wyzwoli energię
na ludzi
którzy wyzwolą moc
na rzeczywistość
która ma się poskładać
w punkcie

punkcie,

który każdego dnia
przesuwamy dalej
i dalej

czekanie na moment

jak na zbawienie

które nie przyjdzie

dopóki nie weźmiemy odpowiedzialności
za własne życie
i nie ruszymy
siebie naprawdę

żaden mistrz, żadna czarownica i żaden szaman

nie zaczną za nas żyć

a moment, na który czekamy

może minąć nas z szyderczym uśmiechem
bo wciąż czekając
nawet go nie zauważymy


[ stań się życiem. ]


niedziela, 15 stycznia 2012

' nie poluje się na polach. '



czy pozostać
czy pójść

czy zaryzykować (znów) stawiając wszystko na jedną kartę "tu i teraz"
czy jednak trzymać się uparcie planu,
który może przyniesie efekt, a może nie...

czekać dzielnie pracując nad zrealizowaniem marzeń
czy zacząć od drugiej strony..?

wieczne dylematy podwójnych znaków,
nierozstrzygalne

ciągłe błądzenie między światami
w których oba są idealnie mną
a żaden nie może być bardziej

i których - na tym etapie - 
nie da się połączyć

choć - jeśli życie pójdzie zgodnie z planem (co się nie zdarza!) -
już za kilka lat zacznę łączyć te elementy
dochodząc do powolnej realizacji
celów

gdyby tak wiedzieć,
na co postawić.

może rzucę monetą?

a przecież...
'nie poluje się na polach'.
co właśnie czynię.
a raczej - niezdarnie uczynić próbuję.

zagwostki, zagwostki...


‎' Now there's a way and I know that I have to go away... '

sobota, 14 stycznia 2012

aż po sedna dojrzałość



i tak sobie będziemy czekać

ja na uczucia
ty na dojrzałość

jedynie cierpliwość
jest w stanie zatrzymać to, co jest

gdy nie opuszczę swej ścieżki
i podejmę ryzyko
gdy nie przekreślę tego co jest
i przetrwam to co niebawem Się Wydarzy


ty nauczysz się kochać
ja będę miała tę moc

wtedy
spotkamy się naprawdę



mijając się latami
aż po sedna dojrzałość
przypadniemy sobie do gustu


czwartek, 12 stycznia 2012

otwórz oczy

bo tak to właśnie jest.
ktoś siada przed tobą i mówi: "jedźmy na koniec świata".
ja odpowiadam: "w porządku. za miesiąc jestem gotowa."

a wtedy następuje totalne wycofanie.
a wtedy pojawia się zwątpienie.
że przecież się nie da.
że rzeczy rozpoczęte.
że związki nie skończone.
że świat jest nie taki.
że może i tak, ale nie z tobą.
że kondycja nie pozwala.
że może innym razem.
że ...
że ...
że ...

jednym słowem cholernie długie 'bla bla bla'
o tym,
jak ciężko podjąć się realizacji marzeń
choć są w zasięgu twoich rąk

bo przecież uzależnienie zżera cię od środka


rozbudziłeś iskierkę
że oto znalazł się ktoś
z kim nie bałabym się jechać
na ten konkretny koniec świata
przy kim poradzę sobie ze sobą
w takiej podróży
utkanej z dziecięcych marzeń

i PSTRYK
marzenia znów chowam do szuflady
na tę późną dorosłość
gdy moja siła
pozwoli mi na ich samodzielną realizację


bo twoja wolność
opiera się o realizację uczuć
a nie -
realizację siebie

otwórz oczy.

środa, 4 stycznia 2012

kompersja

ciągła nauka
czy jestem w stanie
zachwycić się tak

mocno

by nie odbić się od lęku
współodczuwać
radość

spełnienie
ograniczone jedynie lękiem
myśli niespokojnych
galopujących
zanadrzem doświadczeń bolesnych

konfrontować czy odrzucić?
próbować czy walczyć?

by dojść tam
gdzie możliwe
stanie się
po prostu BYĆ

bez obciążeń