Za mną cholernie ciężki tydzień, mnóstwo stresu, lęku i wątpliwości. Pięć dni wariactwa.
Trudny to i ciężki czas. Tydzień zachwiania systemu wartości i priorytetów. Powiedziałam sobie basta i próbuję powrócić na normalne tory myślenia.
A zatem dzień dla siebie, dzień odreagowania, dzień odpoczynku. Cudownie. Dużo jeszcze trudności i problemów przede mną, ale na dziś chciałam tylko nie myśleć. Darowałam sobie jeden swobodny dzień. Kupiłam owoce i warzywa, zrobiłam dobry obiad, ugotowałam czaj. Odpoczywam. Genialny Tom Waits mi gra, a ja leżę z książką i rozpływam się w niemyśleniu. Odpuściłam spotkania, wyjścia, imprezy, odpuściłam stresujące myśli i problemy. Mam ładny dzień i chciałabym móc w tym zostać. Niestety sporo jeszcze do ogarnięcia, ale może jakoś się uda.
Po raz kolejny próbuję udowodnić sama sobie, że potrafię i dam radę. I próbuję nie uciekać, co jest moim standardowym schematem. Całe moje życie to ucieczki, ciężko mi teraz nie wpaść w ten schemat. Ciężko pozostać tu i pójść tą rozsądną drogą. Bez ucieczek lub wariactw. Chyba czas dorosnąć i stawić czoła życiu. Gdybym tylko miała pewność, że istotnie to, po co tu jestem spełni się. Gdybym tylko miała gwarancję, że uda mi się osiągnąć cel i za te kilka poczuję spełnienie i radość z podjętych decyzji. Chciałabym jedynie teraz móc zostawić to wszystko na kilka dni i zaszyć się w Bieszczadach, nie analizując tego, co tutaj i nie nakazując sobie niezbędnego działania. Zaszyć się na parę dni i wrócić tu ze świeżą mocą i wypoczętą energią.
Dobrze, że choć od czasu do czasu udaje się zagarnąć tu jakiś dzień dla siebie i zatopić w książce, muzyce, w gotowaniu, w byciu ze sobą..
I po raz kolejny okazuje się, że czasem bez natychmiastowej reakcji i obecności najbliższej osoby nie ogarniam, że mogłabym popełnić największe głupstwo w swoim życiu, bo nagle ot tak wykreowałam sobie nowe spojrzenie na rzeczywistość. I za to wielkie 'dziękuję' dla Ciebie, N. Bo chyba udało Ci się doprowadzić mnie na powrót do zdroworozsądkowości. To dobrze, jak to dobrze.

To dobrze, że wracasz na właściwe tory :) cieszę się bardzo.
OdpowiedzUsuńI notka na blogu pojawiła się!
:*
Natal
Aksamitniej... to Twoja ścieżka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam uśmiechem ciszy... jakże potrzebnej...
dziękuję Wam..! :)
OdpowiedzUsuń