półnaga sieć zarzucona
w pajęczym szale
porannej relaksacji
sztywny w nędzy kark
twarz ku słońcu
nago siedząc na balkonie
bagna i rozlewiska
oliwa spływa ciałem
słońce praży zimową wiosną
rozkosz kropli pozostałych
kąpielą
na ciele
skóra łagodnie zaprasza
promienie
stęskniona półroczem mroźnym
jakże tęskniło ciało
do powiewu wiatru
wzruszającego szeptem
ludzkie owłosienie
tańczysz bezszelestnie we mnie
jak w przestrzeni świątynnej
wanna grzeje ciało o świcie
kropla wina spływająca kącikiem ust
jesteś tu
obecny
wspomnieniem
wanna mieści nas dwoje
zanurzam się w Ciebie
jak w otchłań wrzątku
spływa we mnie boskość współistnienia
zjednoczenie
łono drażnione promieniami słońca i łoskotem powiewu
wzrusza mnie dźwięk
ciało puszcza tęsknotą
blokady
bądź we mnie przy mnie tuż
bądź
krew lała się udami
wiła podłogą
zagryzione ramię w miłości pożądanej
strumieniami
procent we krwi
rozkosz
rozkosz niezrównana
jakże mogę
puścić dziś
w niepamięć
wejdź bez pukania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz