sobota, 13 kwietnia 2013

wejdź bez pukania


półnaga sieć zarzucona
w pajęczym szale
porannej relaksacji

sztywny w nędzy kark
twarz ku słońcu
nago siedząc na balkonie

bagna i rozlewiska

oliwa spływa ciałem
słońce praży zimową wiosną
rozkosz kropli pozostałych
kąpielą
na ciele

skóra łagodnie zaprasza 
promienie
stęskniona półroczem mroźnym
jakże tęskniło ciało
do powiewu wiatru 
wzruszającego szeptem
ludzkie owłosienie

tańczysz bezszelestnie we mnie
jak w przestrzeni świątynnej

wanna grzeje ciało o świcie
kropla wina spływająca kącikiem ust
jesteś tu 
obecny
wspomnieniem

wanna mieści nas dwoje
zanurzam się w Ciebie
jak w otchłań wrzątku

spływa we mnie boskość współistnienia

zjednoczenie 

łono drażnione promieniami słońca i łoskotem powiewu
wzrusza mnie dźwięk

ciało puszcza tęsknotą
blokady

bądź we mnie przy mnie tuż
bądź 

krew lała się udami
wiła podłogą

zagryzione ramię w miłości pożądanej
strumieniami 
procent we krwi

rozkosz 
rozkosz niezrównana

jakże mogę
puścić dziś
w niepamięć


wejdź bez pukania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz