uwielbiam delektować się porannym prysznicem.
myć wtedy głowę.
gry krople wody z szamponem spływają ci po zamkniętych powiekach,
a dłońmi zataczasz delikatnie kolistości we własnych niedługich włosach.
jest w tym coś tak cholernie zmysłowego.
później podnosisz się, jesteś czysta, pachnąca, odświeżona.
możesz wejść w życie na nowo,
możesz spróbować odnaleźć nową cząstkę siebie,
zachwycić się pozytywną stroną życia.
na twarzy, chcąc nie chcąc, maluje się wyraz delikatnego uśmiechu i jakiejś wiary w dobry rozwój spraw.
gdy jeszcze w głowie tli się delikatnością urocze wspomnienie,
gdy nuci się subtelną melodię ulubionego utworu...
można wejść ze świeżą energią w kolejny dzień...
dobry dzień.
[ 25 I 2010 ]
świetnie opisane...
OdpowiedzUsuń