niedziela, 28 października 2012
" to nasza pierwsza wspólna jesień "
- powiedziałeś dwa miesiące temu...
wczoraj jesień przeminęła.
jesień bez Ciebie, jesień wcale nie wspólna..
biel lśni za oknem, białe noce,
długie wieczory,
gałęzie pokryte kilkucentymetrową warstwą puchu
znienacka
świat z zieleni błogiego lata
wybielił się
do cna
w oddzielności niepojętej
gdzież ta jesień upragniona?
ukochana?
zawsze taka długa, piękna, najcudniejsza...
i tak chciałam uświadczyć górskiej jesiennności,
pożółkłych liści, czerwonych koron,
resztek letniego słońca
...
lanckorońskiego oddechu jesieni...
nagle zima spętała nam kroki
trochę jakby odnalazła
wspólny oddech
w tej jedności poza zdarzeniami
istniejącej
niezniszczalni jak Wadżra...
nieporuszeni jak góra..
czyści jak lotos..
silni jak lew..
Dom..
doskonałość od samego początku..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz